Wiele osób, które poznały jak naprawdę działa CK JW postanawia, jak to się potocznie mówi - stanąć przed komitetem sądowniczym, czyli przed nie mniej niż trzema panami, którzy na podstawie wytycznych z książki "Paście" oceniają, czy okazałeś skruchę za swe postępowanie, czy też nie.
Jako, że miałem do czynienia z komitetem, po stronie badającego sprawę, a nie po stronie osoby obwinionej (nie chwalę się, bo nie ma czym), to naszła nas refleksja, jak musi czuć się osoba, która ma przed sobą taką właśnie opcję - komitet sądowniczy. W tym wypadku chodzi o komitet nie z przymusu, ale z wyboru - za to, że ktoś się przebudził ze snu i nie zgadza się z naukami i postępowaniem CK JW. W nomenklaturze CK chodzi zatem o sprawy o odstępstwo i wszystko, co z tym związane.
Weźmy może pod uwagę krótko dwie strony, a więc i kilkuosobowy komitet jak i osobę po drugiej stronie mostu.
Otwarcie trzeba przyznać, że komitet, to żadna przyjemność dla jednej, jak i dla drugiej strony. To oczywiste, że nikt nie lubi być oceniany i sądzony jak i nie lubi oceniać (no może są szalone wyjątki), zwłaszcza za coś tak naprawdę właściwego, a nie złego. To stresujące dla obu stron, jednak strona A(osoby z komitetu) mają tę przewagę, że nie są sami. I rzeczywiście przewaga minimum 3:1 pomnaża dodatkowo stres dla strony B (obwinionego). Ci, którzy z ww. powodów znaleźli się po stronie B wiedzą o czym mowa. Z zasady tak to ustalono, aby podobno sprawa pozostała w gronie komitetu i nie wyszła na zewnątrz. A więc pozornie chodzi o dobro osoby obwinionej, bo o szczegółach sprawy wie jakoby tylko ta trójka i osoba osądzana.
I faktem jest, że jak problem jest oczywisty, ktoś poważnie się potknął i nie potrzebuje dodatkowego wsparcia, bo nie chce angażować innych, a wina jest jasna, to 3:1 może być i po sprawie. Pomijamy tu oczywiście to, czy samo pojęcie "komitet sądowniczy" i jego działanie ma uzasadnienie biblijne. Zwyczajnie chodzi więc o sprawy ewidentne, w których wina też jest "oczywista" i nie ma o czym za bardzo dyskutować, bo np. dana osoba sama się przyznała do tego czy owego.
Co jednak w sytuacji, w której poddajesz się pod osąd komitetu za "odstępcze poglądy", jesteś sam i sam musisz się bronić, a masz rację? Możemy powiedzieć tylko jedno - gratulujemy odwagi! Dopiero z perspektywy czasu dostrzec można, że dla przeciętnej osoby to musi być nie lada wyzwanie. A jednak wielu na to się decyduje i toczy prawdziwy bój.
Formalnie komitet powołuje się podobno, aby uzmysłowić człowiekowi jego położenie, zbadać oznaki skruchy i w pierwszej kolejności NIE wykluczyć, ale okazać takiej osobie zainteresowanie, uzmysłowić grzech, przywieźć do skruchy, dać szansę na poprawę i ponowne pojednanie z Bogiem i tym podobne. Ma to być ze strony starszych, a w zasadzie CK JW oznaka miłości. Tyle teorii.
I ładnie to brzmi, jednak w wypadku spraw o odstępstwo - bo o nich tu mówimy - to wcale takie ładne nie jest. Dlaczego?
Dlatego, że jeżeli już wcześniej podejrzewa się (choć miłość nie powinna być podejrzliwa), że dany człowiek ma coś na sumieniu, a wcześniej nie miał żadnych konkretnych wizyt (tak to się zdarza bardzo często), to w zasadzie nie ma nic na swoją obronę. To znaczy On ma, ale oni nie są w stanie zrozumieć jego toku myślenia, mowy i podejmowanych działań. Po prostu działają instynktownie, zgodnie z procedurami i bardzo rzadko zdarza się, że jest inaczej, że zastanowią się nad sensem wypowiadanych słów i zanim ocenią, to sprawdzą jak się sprawy mają. Pojęcie 'odstępstwo' zamyka uszy i oczy szanownego komitetu. A w samych sprawach o odstępstwo może chodzić o jedno - pozbyć się problemu i finito - bo potencjalny odstępca to nie lada problem. Brzmi to brutalnie, ale często tak właśnie jest, choć nie powinno.
I choć wielu, którzy decydują się na walkę z komitetem robi to z dobrych pobudek, bo chce uzmysłowić tym ludziom, że "prawda", to NIE prawda, to jednak jest to często niestety walka z wiatrakami.
Stres, który przeżywa osoba obwiniona, emocje przed występami i tym podobne są nie do opisania. Zwłaszcza, że każdy ma inną strukturę emocjonalną i inaczej reaguje na silny stres.
Nie znaczy to, że nie warto. Znaczy to, że emocje są silne, a perspektywa pozostawienia po drugiej stronie całej rodziny i potencjalna samotność dodatkowo wzmacniają te uczucia. A więc trzeba się do tego dobrze przygotować tj. na tyle na ile to w danym momencie jest możliwe. No i przygotować się na świadomość wykluczenia z grona tej jedynej i prawdziwej organizacji. Choć jeżeli ktoś decyduje się na taki krok, to ma świadomość jaki będzie wynik, czyż nie?
A więc bać się, czy nie?
Wspomniana wcześniej książka dostępna jest już chyba dla każdego. Wcześniej był to "tajny" podręcznik, do którego zazwyczaj dostęp mieli wyłącznie starsi. A skoro tak, to można przeczytać jakie wytyczne i procedury stosowane są lub będą w przypadku spraw o odstępstwo. To jakaś przewaga. Masz zatem prawo swobodnie się wypowiadać, masz prawo przedstawiać dowody, a komitet ma obowiązek Cię wysłuchać - chcąc tego czy nie.
Druga sprawa, to świadomość, że to nie Ty jesteś w błędzie i to nie Ty mówisz kłamstwa. Choć z taką świadomością stawiasz się przed komitetem i może nie do końca osłabia to Twoje emocje, to jednak warto i o tym pamiętać.
Po trzecie - Ci tam po drugiej stronie, to też tylko ludzie. Jedna z metod psychologicznych panowania nad stresem sugeruje żeby wyobrazić sobie w sytuacji właśnie tego typu, że Ci panowie to niemowlaki, które gaworzą, machają rączkami i ssą smoczki, a więc w zasadzie nic złego z ich strony nie może Cię spotkać. Czy to pomaga - nie wiemy. Mamy chyba za słabą wyobraźnię.
A całkiem poważnie - wzięcie na siebie jarzma mówienia prawdy przed komitetem, który z góry zakłada, że to co mówisz, to wytwór Twojej wybujałej wyobraźni - wymaga odwagi. Jeśli jednak decydujesz się lub już masz za sobą ten krok, to tylko Ty wiesz, ile Cię to będzie kosztować lub już kosztowało sił, stresu i nerwów. Choć są pewnie też osoby, które potrafią zredukować emocje do minimum.
Komitet jednak też się stresuje, choć ma przewagę i działa na własnym terenie. Ty jednak wiesz czego chcesz i w jakim celu tam przyszedłeś. Oni żyją w niepewności i nie wiedzą do końca czego się spodziewać.
Nie ma się zatem czego bać, bo prawda, tak naprawdę wyzwala z tego, co złe. I choć wiemy, że łatwo się mówi, to jednak pamiętaj o tym w razie walki o to, co słuszne.
(19): To bowiem podoba się Bogu, jeśli ktoś znosi smutki ze względu na sumienie wobec Boga, cierpiąc niewinnie. (20): Bo cóż to za chwała, jeśli grzesząc, cierpliwie znosicie, choćby was i pięściami bito? Lecz jeśli dobrze czynicie i znosicie cierpienia, to podoba się Bogu. (21): Do tego bowiem jesteście powołani, bo i Chrystus cierpiał za nas, zostawiając nam przykład, abyście szli w jego ślady; [Uwspółcześniona Biblia Gdańska, 1p 2]
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Proszę pamiętać o wzajemnym szacunku i wyrażaniu tego odpowiednimi słowami. Nie musisz się zgadzać z naszym rozumowaniem. Komentarze są moderowane i pojawiają się z opóźnieniem. Obraźliwe lub nieodpowiednie będą usuwane.